Archi-Box 6. Polegiwacz
- Dodaj recenzję:
- Producent: Muzeum Architektury
-
Dostępność:
Wysyłamy w ciągu 3-5 dni
- 10,00 zł
Oprawa: miękka, Format: cm, Stron: 77, 2014 r., wydano tylko 100 sztuk
Publikacja jest podsumowaniem szóstej, plenerowej odsłony Archi-boxu, czyli cyklu prezentacji najnowszych zjawisk we wspólczesnej architekturze realizowanego przez Muzeum Architektury we Wrocławiu. Książka zawiera m.in. opis projektu Polegiwacz, rozmowę z jego autorem Mikołajem Smoleńskim oraz dokumentację fotograficzną działań realizowanych w przestrzeni Polegiwacza od lipca do września 2014 roku.
Polegiwacz
Projekt: Mikołaj Smoleński Współpraca: Grzegorz Kaczmarowski
Instalacja Polegiwacz została zrealizowana jako szósta i – jak się okazało – najbardziej spektakularna odsłona cyklu Archi-box. Alternatywna przestrzeń poszukiwań, którego założeniem jest prezentacja najnowszych zjawisk we współczesnej architekturze.
U źródeł idei Polegiwacza znalazła się obserwacja, że trno przecenić znaczenie czynności, jaką jest leżenie. Leżymy przez jedną trzecią doby śpiąc, leżąc najefektywniej odpoczywamy. Leżenie oznaczać może bierność, ale może być też aktem czynnego (sic!) oporu lub demonstracji poglądów. Leżenie – choć jest czynnością dość intymną – może też sprzyjać integracji. Jednak leżenie w przestrzeni publicznej należy do czynności najbardziej krępujących. Powstrzymują nas przed nim skojarzenia z leżącymi w zakamarkach bezdomnymi czy wszelkiego rodzaju miejskimi wagabundami. W miastach brakuje też infrastruktury nadającej się do leżenia, a zarządcy przestrzeni wkładają wiele wysiłku w uniemożliwienie polegiwania w miejscach publicznych.
Zaprojektowany przez Mikołaja Smoleńskiego Polegiwacz był mikroarchitektoniczną instalacją, której podstawową funkcją było umożliwienie użytkownikom zajęcia pozycji horyzontalnej. Usytuowany na zielonym przedpolu Muzeum Architektury, w śródmiejsko-parkowym otoczeniu, obiekt miał formę specyficznej trybuny, w której zamiast siedzeń zainstalowano miejsca do leżenia. Plenerowa odsłona Archi-boksu pełniła tym samym funkcję poprzedzającego Muzeum Architektury bufora.
Polegiwacz okazał się miejscem niezwykle popularnym – każdego dnia, od wczesnego poranka do późnych godzin wieczornych, na niecodziennej instalacji spotykali się amatorzy leżenia, oddający się indywidualnej bądź kolektywnej kontemplacji, dyskusjom, rozrywce, rekreacji. Zgodnie z założeniem instalacja miała oferować pewien potencjał, który można by twórczo wykorzystać. Polegiwacz miał stać się ramą dla przeróżnych wydarzeń. Rzeczywistość potwierdziła słuszność założeń. Instalacja była z jednej strony tłem, z drugiej – pierwszoplanowym aktorem wszystkich plenerowych działań realizowanych w ramach wakacyjnego Archi-boksu. Stanowiła element porządkujący przestrzeń, pozostawiając użytkownikom spory margines swobody. Strefa zieleni oddzielająca Muzeum Architektury od ‘prawdziwego’ miasta po raz pierwszy stała się jej rzeczywistym i integralnym elementem.
W ramach jej oswajania zaprosiliśmy wrocławian do wspólnego budowania programu wydarzeń, realizowanych pod wspólnym szyldem „Działań horyzontalnych” – ich dzienne odsłony obejmowały mniej lub bardziej oficjalne spotkania z wrocławskimi architektami, artystami czy podróżnikami. Odbywały się także organizowane przez działającą w obrębie Polegiwacza kawiarnię Cafe Sztuczki tzw. drippingi, czyli spotkania degustacyjno-edukacyjne, promujące kulturę picia kawy. Działania weekendowe stanowiły przegląd wrocławskiego środowiska muzycznego. Były to plenerowe spotkania, ściągające co tydzień z całego miasta setki lzi, którzy do późnych godzin nocnych oblegali Polegiwacz i otaczający go trawnik.
Instalacja była czynna od 11 lipca do 30 września. W tym czasie odbyło się siedem oficjalnych spotkań w cyklu „Działania Horyzontalne” oraz kilkanaście mniejszych, adresowanych do bardziej specjalistycznej publiczności. Na Polegiwaczu odbywały się dyskusje o mieście i planach jego zagospodarowania, spotkania miejskich aktywistów, Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej, animatorów Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego, projektantów grafiki, baristów, miłośników starych samochodów, wędkarzy i wielu innych grup. Nie było dnia, by nie spotykali się na nim mieszkańcy Wrocławia i turyści, zalniając to ‘inne’ miejsce, wyznaczone przez mikroarchitektoniczną instalację.
Jego ‘inność’ wzmacniała walor edukacyjny. Pokazywała dobitnie, że śródmiejska przestrzeń może być areną służącą niestandardowym eksperymentom, a rewitalizacja – rozumiana wprost jako przywracanie życia – nie musi być realizowana przy pomocy wielkonakładowych inwestycji. I że jest ogromne zapotrzebudowanie na tego rodzaju miejsca.