Bryk do architektury. Władza biznes ambicja
- Dodaj recenzję:
- Producent: Fundacja Bęc Zmiana
-
Dostępność:
Niedostępna
ISBN 978-83-940457-1-5
Oprawa: miękka, Format:, Stron: 106, 2015 r.
Zanim przeczytacie opis nowej książki Łukasza Wojciechowskiego, to chcieliśmy zwrócić uwagę na jedną rzecz, sposób numeracji stron. Zastosowaliśmy zapis hasztagowy np. #50_BDA_biznes, #83_BDA_ambicja, itp. Naszym celem było nadanie książce bardziej interaktywnego charakteru, żeby miała formę otwartą. Bryk jest krótką, zwięzłą formą, ale dzięki wykorzystaniu numeracji stron i portali społecznościowych czytelnicy mogą poszerzać jego objętość oraz dyskutować ze sobą i wymieniać opiniami.
Le Corbusier stwierdził, że architektura to gra form w świetle. Opis ten bardziej pasuje jednak do walki bokserskiej w blasku reflektorów. Prawdziwe oblicze architektury jest w cieniu budynków. Sztuka budowania jest odzwierciedleniem historii. Jej porażki i osiągnięcia nie wynikają jedynie z idei architektów, ale przede wszystkim z sił zewnętrznych, które nimi powodowały w określonym momencie dziejowym.
XX wiek minął, ale przemiany, które przyniósł, do dziś na nas oddziałują. W architekturze właściwie niewiele się zmieniło od dekad. Niby nowatorskie koncepcje powstające dzisiaj, niejednokrotnie są porównywalne z projektami wymyślonymi kilkadziesiąt lat temu. Choć zdaje się, że ało się zamknąć dawne idee w ryzach stylów i nurtów, są one wciąż żywe. Widać to w pracowniach projektowych, na monitorach naszych komputerów.
Warto pamiętać, że architektura XX w. powstawała zwykle w negatywnych okolicznościach historycznych, a architekci od zawsze przejawiali słabość wobec władzy, miętę do pieniędzy i sławy, do tworzenia nowych manifestów i wiarę w paranormalne wartości swoich dzieł.
Mitem jest postać architekta-twórcy, szkicującego całe miasto, dobierającego odcienie wyrafinowanych marmurów na posadzki. Architekci mają wiele słabości – zabawnych, groteskowych, groźnych. Zawód architekta zależy od wielu osób – od inżynierów, polityków, urzędników, klientów, itd. W tej sieci powiązań trno zachować mocną postawę etyczną, ale czy jest to niemożliwe?
O architekturze można pisać rożnie. Można skupić się na tym jak wygląda, jak funkcjonuje, do czego pasuje, a do czego nie. Można pisać o materiałach, technikach i stylach. Można zakładać, że architektura jest niewinną, autonomiczną dziedziną, a architekci zajmują się rozwiązywaniem praktycznych problemów w możliwie gustowny sposób. Ale za każdym budynkiem – od domku po wieżowiec – stoją czyjeś ambicje i namiętności, a rzeczywistość kształtuje konkretna władza i kapitał. Dlatego aby lepiej zrozumieć architekturę warto czasem spojrzeć jej na ręce, zapytać co działo się poza starannie skomponowanym i wyretuszowanym kadrem, który oglądamy w oficjalnych publikacjach. Łukasz Wojciechowski zabiera nas nie tylko do pracowni architektów, ale i do gabinetów ich mecenasów.