Wanna z kolumnadą. Reportaże o polskiej przestrzeni
- Dodaj recenzję:
- Producent: Karakter
-
Dostępność:
Nakład wyczerpany
ISBN 978-83-66147-61-4
Oprawa: miękka, Format: 19x24 cm, Stron: 320, 2020 r. drugie wydanie
Od pierwszego wydania Wanny z kolumnadą minęło siedem lat. Trochę się jednak w tym czasie zmieniło. Mamy w końcu ustawę krajobrazową, której tak wyczekiwał Marcin Rutkiewicz, jeden z bohaterów tekstu Jesteś tylko spojrzeniem. Mamy też prężne ruchy miejskie, które domagają się harmonii i ładu przestrzennego w polskich miastach. Mamy całą masę architektonicznych ikon. Ale mamy i specustawę mieszkaniową, która pozwala deweloperom budować swoje osiedla gdzie popadnie i bez uwzględniania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. I mamy ukryte w ziemi blizny po prawie trzech milionach drzew, które wycięto w Polsce w ciągu zaledwie kilku miesięcy obowiązywania znowelizowanej ustawy o ochronie przyrody zwanej „lex Szyszko”.
Tym wszystkim zmianom – na lepsze i na gorsze – zostały poświęcone uzupełnienia poszczególnych tekstów, a także nowe reportaże, które zamieszczamy w tym wydaniu. Wanna z kolumnadą z roku 2020 jest prawie dwa razy dłuższa niż ta z roku 2013. Przybyło tematów, wątków i ciągów dalszych. Cała ta nowa-stara opowieść kończy się zaś reportażem o problemie polskiej przestrzeni, którego w ogóle nie widać, za to bardzo dobrze słychać. Do bólu oczu dołączył ból uszu.
"Polska miała jeden z najlepszych systemów planowania przestrzennego w Europie, a wiele krajów podpatrywało go i wdrażało u siebie. Na przykład Niemcy. Tak było przed wojną. Po wojnie system został scentralizowany. A w nowej Polsce nikt nie planuje ani centralnie ani przestrzennie.
Bo planowanie przestrzenne jest inne i sprowadza się do ustaw, przepisów, wykresów, szkiców i terminologii. Zamiast planowania mamy więc wszechobecny chaos. Filip Springer uparł się jednak i postanowił znaleźć w tym szaleństwie jakąś metodę. Nie zaważając na zagradzające mu drogę płoty, meandrując pomiędzy setkami billboardów, przemierzał Polskę wszerz i wzdłuż. Jeździł po miastach i miasteczkach, ulicach widmach, przedmieściach bez dróg i chodników, przekraczał mosty nad nieistniejącymi rzekami, rozmawiał z urzędnikami, naukowcami, architektami i mieszkańcami nowych osiedli o obiecujących nazwach, które w rzeczywistości okazały się miejscami wygnania. Na Śląsku znalazł egipską piramidę, w Jelonkach coś w rodzaju Partenonu, a pod Warszawą wenecki pałac. Przy okazji określił też nową jednostkę chorobudową – pastelozę.
I tak z pozornie nieinteresującego nikogo, nnego zagadnienia powstała pasjonująca opowieść o kraju, w którym żyjemy, i ludziach, którzy tworzą naszą rzeczywistość. Trochę straszna, ale i czasami śmieszna. To historia o ładzie przestrzennym, czyli o czymś, „o czym każdy w Polsce słyszał, ale nikt od dawna tego nie widział”.(Z posłowiem Andrzeja Stasiuka)
"Z prawdziwą satysfakcją i czystym sumieniem polecam książkę Filipa Springera. Po pierwsze dlatego, że poruszył niezwykle ważki temat. Po drugie ze względu na niezwykle atrakcyjną formę narracji. Autor doskonale opanował umiejętność tworzenia w rzadko spotykanym gatunku: reportażu poświęconego nie lziom, ale miejscom, problemom i zjawiskom. A w pisaniu nigdy nie idzie na skróty". Piotr Sarzyński, „Polityka
"Filip Springer dał się poznać jako świetny znawca architektury i znakomity pisarz. Połączenie tych talentów i zainteresowań owocuje nową książką, w której autor opowiada o estetyce polskiej przestrzeni miejskiej. O tych zagadnieniach pisze przystępnie i ciekawie, wykorzystując do ich opisów indywidualne luzkie historie, elementy reportażu śledczego i prasowego. W barwny sposób przedstawia pozornie skomplikowane urbanistyczne problemy i pokazuje, jak można w stosunkowo prosty sposób je rozwiązać. Polscy czytelnicy bardzo potrzebują tej książki!" Joanna Mytkowska, Dyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie